sgosia sgosia
363
BLOG

Bohaterom Warszawy...

sgosia sgosia Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 20

 Znowu kolejna rocznica godziny „W” i jak zwykle będą tacy, którzy będą uważali, że Powstanie Warszawskie było niepotrzebne i tacy, którzy będą czcić w bohaterów tamtych dni i ich wielki patriotyczny zryw. Warto jednak zauważyć, że w całej okupowanej Europie nie działało takie, jak w Polsce Państwo Podziemne ze wszystkimi najważniejszymi jego strukturami, a i Armia Krajowa była największa na kontynencie - liczyła w 1944 r. ok. 400 000 żołnierzy. Powstanie Warszawskie nie było wymysłem jego dowódców, a konsekwencją działań Polaków w czasie całej okupacji niemieckiej.

Większość Warszawiaków początkowo była zaskoczona wybuchem powstania, ale od początku radzili sobie zadziwiająco dobrze z brakiem wody czy pożywienia, a nawet próbowali tworzyć namiastkę normalnego życia społecznego, kulturalnego i religijnego. Początkowo wśród Warszawiaków wybucha euforia. Nic dziwnego, bo przecież po pięciu latach okupacji znowu w stolicy załopotały na budynkach polskie flagi i zjawiło się wojsko z biało-czerwonymi opaskami na rękawach. Ludzie spontanicznie częstowali powstańców jedzeniem, pomagali w organizacji szpitali powstańczych i budowaniu barykad.

W wyzwolonej warszawie działała poczta harcerska, która dostarczyła ok. 200 000 listów, wychodziła ponad 160 tytułów powstańczej prasy. Ponadto działały radiostacje „Burza”, „Błyskawica” i Polskie Radio, które współpracowały z redakcjami tych gazet. Prasa poza informacjami o wydarzeniach z walczącej Warszawy, z kraju i ze świata, zamieszczała ogłoszenia i listy zaginionych. Było to bardzo potrzebne, bo rozproszone rodziny szukały bliskich.

Jak wyglądało życie kulturalne w tamtych dniach? W Śródmieściu występowali Mieczysław Fogg i Mira Zimińska, koncerty fortepianowe grał prof. Jan Ekier. Do dziś zachowały się teksty i zdjęcia z przedstawień działającego na Powiślu teatrzyku kukiełkowego, a odtworzone kukiełki można zobaczyć w Sali Małego Powstańca w Muzeum Powstania Warszawskiego. Otwarto też kawiarnie i gospody żołnierskie, w których powstańcy mogli się pożywić, przeczytać książkę czy gazetę, pośpiewać piosenki, które znamy do dziś. Było też powstańcze kino „Palladium” przy ul. Złotej, gdzie m.in. wyświetlano kroniki - „Warszawa walczy”.

Chcę też wspomnieć o życiu religijnym Warszawiaków. Do dziś zachowały się na podwórkach Stolicy powstańcze kapliczki, ale robiono też kapliczki i ołtarzyki w piwnicach kamienic, gdzie ludność zbierała się na Mszach Świętych i nabożeństwach, podczas których śpiewano pieśni religijno-patriotyczne. To wiara pomagała ludziom przetrwać najtrudniejsze dni. Kapelani udzielili około 300 ślubów powstańczych, chrzcili dzieci, spowiadali, błogosławili przed walką (każdy dzień powstańcy rozpoczynali modlitwą), udzielali ostatniego namaszczenia i chowali zmarłych.

Jeśli chodzi o pogrzeby, początkowo były uroczyste z salwami honorowymi. Potem ludzi chowano nie w trumnach, ale w prześcieradłach i to np. pod chodnikami, by najeźdźcy nie zbezcześcili zwłok.

Przy pomocy Warszawiaków powstała powstańcza administracja. To właśnie ludność cywilna, która codziennie walczyła o przetrwanie była cichymi bohaterami tamtych dni. Mimo, że entuzjazm gasł, bo gdy widzi się zbrodnie, takie jak rzeź Woli, gdzie Niemcy mordowali kobiety, mężczyzn, dzieci i starców w sumie ok. 40 000 osób, łapanki, uliczne rozstrzelania, gdy traci się najbliższych, cały dobytek, dach nad głową to większość Warszawiaków nie traciła nadziei na wyzwolenia. Powstanie miało przecież trwać kilka dni, a trwało – jak wiemy - 63 dni, właśnie dzięki mieszkańcom Stolicy, bo wspierali powstańców, a opuścili swoje miasto dopiero po kapitulacji powstania.

Można dyskutować, czy powstanie wybuchło w dobrym momencie, czy w ogóle miało sens, ale nie można zapominać o okolicznościach tamtego patriotycznego zrywu. Warszawiacy walczyli o wolność i chociaż ponieśli klęskę, ale są moralnymi zwycięzcami. Dlatego dziś zasługują na naszą pamięć i uznanie.

Zastanawia mnie, czy dziś – gdyby trzeba było bronić niepodległości – polskości ludzie z równą determinacją stanęliby w jej obronie, czy zwyciężyłoby wygodnictwo i kosmopolityzm. Jak odpowiedziałby nasza młodzież, gdyby zawołano „do broni, Ojczyzna wzywa”?

 

 

moje poprzednie notki o warszawskich powstańcach 

http://sgosia.salon24.pl/213143,jeden-z-wielu-poleglych-powstanscow-warszawskich

http://sgosia.salon24.pl/215299,ewa-faryaszewska-martwa-muza-z-powstania-warszawskiego

sgosia
O mnie sgosia

"Szczęście to łza, którą się otarło i uśmiech, który się wywołało." Maxence van der Meersch

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura